Dawno nie było kosmetyków, więc wrzucam peeling, który testuję od listopada i używam nie tylko tak jak producent zalecił :) Znalazłam dla niego dodatkowe zastosowanie :)
Jako alergiczka z atopowym zapaleniem skóry i chorobą tarczycy hashimoto (sporo się tego uzbierało) muszę BARDZO ROZSĄDNIE wybierać kosmetyki do pielęgnacji. Najmniejszy błąd w pielęgnacji czy doborze kosmetyków i przeżywam dramat. Przy moich problemach nie ma innego wyjścia jak stosowanie w 100% naturalnych kosmetyków. Wizyty u kosmetyczek zazwyczaj kończyły się pogorszeniem kondycji mojej skóry, więc już dawno odpuściłam sobie szukanie zabiegów idealnych i postawiłam na domowe ONO, o którym Wam już pisałam (oczyszczanie-nawilżanie-odżywianie). Na co dzień do mycia twarzy używam sonicznej szczoteczki Clariconic, ale dodatkowo 2 razy w tygodniu robię peeling skóry twarzy kosmetykami od Sylveco http://sylveco.pl/sklep/peelingi.
Peeling jest kremowy i dzięki temu nie ma wrażenia, że drobinki rysują skórę, ale z drugiej strony korund świetnie oczyszcza i złuszcza martwy naskórek. Jest to zatem bezpieczny i rewelacyjny produkt do domowej mikrodermabrazji.
Zastosowanie jest bardzo proste: opuszkami paców, najlepiej okrężnymi ruchami przez 3 minuty masujemy skórę twarzy. Spłukujemy letnią wodą i wklepujemy krem. Peeling najlepiej robić wieczorem – co jest chyba oczywiste ;]
Sylveco ma dwa peelingi w swojej ofercie:
-
oczyszczający peeling do twarzy – http://sylveco.pl/sklep/peelingi/oczyszczajacy-peeling-do-twarzy
-
wygładzający peeling do twarzy – http://sylveco.pl/wygladzajacy-peeling-do-twarzy
Stosuję je zamiennie, ponieważ nie mogłam rozstrzygnąć który jest lepszy ;]
Teraz o nietypowym zastosowaniu peelingu.
Zima, to ciężki okres dla włosów, a zwłaszcza końcówka zimy to czas kiedy kondycja całego ciała jest średnia. Trzeba wtedy zadbać o siebie troszkę bardziej troskliwie. U mnie niestety niedoczynność tarczycy źle wpływa na kondycję skóry i włosów, więc tym cięższą walkę toczę. Ostatnio wpadłam na dziwny pomysł, który świetnie się sprawdza. Peeling (ten zielony ze skrzypem) dodaję do szamponu (a raczej balsamu myjącego http://sylveco.pl/sklep/wlosy ) masuję skórę głowy i zostawiam to na 30-60 minut na włosach. Oczywiście zakładam foliowy czepek i owijam głowę ręcznikiem. Później jeszcze raz masuję skórę głowy i spłukuję letnią wodą. Drobinki dobrze się wypłukują i nie ma z nimi problemu. Efekt jest rewelacyjny, a moje włosy odzyskują równowagę po ostatnim skoku TSH. Peeling skóry głowy brzmi troszkę dziwnie, ale dotlenia skórę, poprawia jej mikrokrążenie i oczyszcza, a dzięki temu cebulki włosów są w lepszej kondycji.
No Comments